Jungle Bazaar - czy to na pewno targi roślinne?

 Do Trójmiasta zawitały targi roślinne. Dzięki nim, mieszkańcy mają mieć szansę na zdobycie unikatowych roślinek w atrakcyjnych cenach. Jungle Bazaar, bo tak nazywają się roślinne targi, to objazdowe przedsięwzięcie, goszczące już w innych miastach. Tym razem, również mieszkańcy Gdańska, Gdyni i Sopotu mieli szansę sprawdzić co ciekawego można na Jungle Bazaar kupić. Wybierzmy się, zatem na Plac Dwóch Miast i sprawdźmy, czy warto na targi roślinne się wybrać i czy to na pewno są "targi"?

Targi roślinne w Ergo Arenie?

Organizatorzy Jungle Baazar prowadzą swoją działalność nie tylko w Trójmieście. Sprzedaż miała miejsce już w kilku miastach w Polsce i można powiedzieć, że jest to działalność objazdowa. W Trójmieście Jungle Baazar wystawił roślinki w Ergo Arenie i tu pojawia się drobne rozczarowanko.

Dumnie podkreślana lokalizacja targów sprawia, że odwiedzający targi zobaczą coś wielkiego i niezwykłego. Targi na dużej hali lub sali z wieloma roślinami, światłami i różnymi wystawcami. Tymczasem, próżno szukać oznaczeń na Ergo Arenie lub kierunkowskazów na targi. Obecnie, więcej jest na budynku oznaczeń dotyczących punktu szczepień, niż wspomnianych targów. Od parkingu i pytaniu przechodniów kierujemy się na tył Ergo Areny od strony zatoki i schodząc po schodach trafiamy do miejsca w którym są organizowane targi w wejściu C1.

Powierzchnia i kolejka

Jungle Bazaar cieszy się sporym powodzeniem w miejscach, które odwiedza. Nie inaczej jest w Trójmieście. Nieco trzeba odczekać, aby na targi wejść. Związek ma to prawdopodobnie z niewielką powierzchnią wystawową. Ci, co liczyli na duże połacie stoisk i różnorodność wystawców poczuli małe rozczarowanie. Jungle Bazaar to niewielka sala treningowa Ergo areny.

Na samej sali postawionych jest kilka stołów i jeden regał na roślinki w gorszym stanie. Tłoku na szczęście jest znośny, dzięki długiej kolejce do wejścia.

Czego się spodziewać na Jungle Bazaar?

Organizatorzy reklamują się jako miejsce, gdzie można zakupić rośliny ozdobne, oczyszczające powietrze, kolekcjonerskie, owadożerne. Do tego zakupić można donice, osłony i podłoża. Wybór roślin, jednak jest dosyć podstawowy. Rzekłbym, że te roślinki są łatwo dostępne, również w markecie budowlanym. Mało tego, w marketach wybór i dostępność są zazwyczaj większe.

To może konkurencyjne ceny? Niestety, nie. Szukających okazji rozczaruję tym, że ceny na Jungle Bazaar są niekonkurencyjne, bo i konkurencji nie ma żadnej. Po przejściu przez całą Ergo Arenę i wystaniu w kolejce ciężko się nie wynagrodzić ładną roślinką. W takim stanie wszyscy są bardziej skorzy do kupowania i organizatorzy to wiedzą. Można powiedzieć, że ceny na Jungle Bazaar są odpowiednie, bo niemal wszyscy z targów wychodzili z roślinkami.

Oprócz roślin zielonych organizatorzy reklamują się jako miejsce, gdzie można zakupić osłonki i podłoża. Niestety, w tym przypadku, również brak zachwytów. Wybór osłonek był niestety mały, a ich ceny zniechęcały. Podłoże znalazłem jedno malutkie w cenie sześciu złotych. Podobny był keramzyt, ale nie widziałem.

Generalnie wybór produktów oceniam na niesatysfakcjonujący. Zamiast kilku wystawców dostajemy, jedynie produkty jednego przedsiębiorcy z jednego źródła podane w niechlujny sposób. Odbija się to, niestety na tych "targach" roślinnych w Ergo Arenie. Dla mnie symbolem Jungle Bazaar zostały malowane sukulenty, które są również na Jungle Bazaar są dostępne.

Co wyniosłem z Jungle Bazaar?

Nie można zarzucić organizatorom braku przedsiębiorczości i pomysłowości. Reklamują się jako "targi roślin, donic i akcesoriów" i te wszystkie przedmioty tam są. Nigdzie nie jest powiedziane, że nie będzie na targach wystawców, a jedynie roślinki od jednego dostawcy. Z drugiej, jednak strony organizatorzy nigdzie nie mówią, że będzie na odwrót. W tej materii, również nie można im nic zarzucić.

Nikt się nie spodziewa, że ktoś przywiezie roślinki z giełdy i będzie sprzedawał po cenach wyższych niż w markecie budowlanym. Wykorzystanie pomieszczeń znanych lokalnych budynków to kolejny świetny ruch! Trzeba przyznać, że ktoś ma głowę do interesów. Najwyraźniej interes, ten się kręci, bo kwiatki rozchodziły się wzorowo.

Czy coś sobie kupiłem? Jak najbardziej tak. Gdybym po staniu w kolejce i tłoku nie wynagrodził się roślinką to uznałbym to za porażkę. Tak na prawdę, to z supermarketu nie wyszedłbym z tyloma roślinkami, bo nie byłoby to przygodą. Jedyna korzyść z tych "targów" to kilka roślinek do domu i nauka, aby już nigdy więcej na tego typu wydarzenia się nie wybierać.